mariner4 napisał:
> W Warszawie jeździ się brutalnie, po chamsku
Jako warszawiak z urodzenia i zamieszkania, spieszę donieść, że nie brutalnie i po chamsku, a po prostu zdecydowanie. Brutalność i chamstwo zaczęło ustępować miejsca zdecydowanej, ale coraz bardziej kulturalnej jeździe jakieś 15 lat temu. Teraz, z wyjątkiem masakrycznych korków, nie różnimy się zbytnio od średniej europejskiej. Np. tam, gdzie przejście dla pieszych ma coś wspólnego z europejskimi standardami bezpieczeństwa, warszawscy kierowcy puszczają pieszych. Czasem tak ochoczo, że tworzy się z tego wielokilometrowy korek – np. w osi Al. Solidarności w stronę Wisły
> i niebezpiecznie.
Statystyki temu przeczą…
> Ja u siebie zawsze staram się ułatwić sprawy kierowcom, jak widzę obcą
> rejestrację. W Warszawie ludzie zaraz na mnie trąbią, wygrażają i ubliżają.
A wiesz, że od 5 lat jeżdżę z niewarszawską rejestracją…?
I wiesz…? Nie mam ŻADNYCH problemów. Więcej – w Warszawie zamęt i chamstwo, to ostatnimi czasy niestety raczej „działka” przyjezdnych, którzy dzięki odpowiedniej propagandzie (takiej jak Twoja!) uznali, że tylko w ten sposób przeżyją podróż życia do paszczy warszawskiego smoka 😀
> Dlatego uważam, ze w Warszawie te wszystkie kaskady
> są potrzebne. Trzeba to chamstwo ukrócić.
A raczej, jeżeli przyjmiemy za prawdziwa tezę o chamstwie, sprawić, żeby rzeczone chamstwo odbywało się z nieco mniejszą prędkością 😛
—
Optymisci wierza, ze swiat stoi przed nimi otworem. Pesymisci wiedza, gdzie ma ten otwor.